Sen

Znów sen przyjść nie chce...
może nie może?
Zmęczony zasnął gdzieś po drodze
bo wieczór cały ciężko pracował.
Z dziecięcych oczek łzy spijając
krzywdą dorosłych
jak żółci kroplą przyprawione.
Zamykam oczy i sercem patrzę.
Gdyby to mogło choć trochę pomóc...
Myślami gładzę dziecięce główki.
W krtani uwięzły pocieszenia słowa.
Bo cóż rzec można?
Dziecku co pragnie bliskości matki,
troski ojca.
Ono nie pojmie, nie zrozumie...
Dlaczego ,,ta miłość" bólu i krzywdy nosi znamiona.
Zamykam oczy...
Sen nie nadchodzi...
Przed nimi stoi jak pęknięty kadr.
Jedna z podanych dziś wiadomości...
Widok co wyrył w ślad w mej pamięci.
W dziecka cierpieniu przejawione,
zło które człowiek daje człowiekowi.
I jak bumerang powracające
w podświadomości tańczą mi słowa
słyszane kiedyś
gdzie?... nie pamiętam.
Jak piękną istotą byłby człowiek
gdyby był człowiekiem?















Komentarze

Popularne posty